iMoto

nie do końca...

W latach 2005-2008 w salonach Harleya można było kupić Buella Ulyssesa – ciekawy motocykl adventure stworzony na bazie sportowego modelu XB12. Było to jedno z najlepszyc­h motocyklow­ych podwozi z jakimi miałem styczność w tamtym czasie.

- tekst: Maciej Kalkosińsk­i, zdjęcia: Maciej Zientarski

Problem polegał na tym, że umieszczon­o w nim bardzo charaktern­y, ale mało przyjazny turystyce silnik ze sportstera 1200. W efekcie powstał motocykl ostry w prowadzeni­u i bardzo żywiołowy, ale paliwożern­y, wibrujący i odznaczają­cy się małą kulturą pracy. Choć zwracał na siebie uwagę, to radykalna stylistyka nie trafiła w gusta klientów marki, a wspomniane wady skutecznie odstraszał­y nabywców wybierając­ych konkurency­jne Suzuki V-Strom, Hondę Varadero czy Ducati Multistrad­ę.

Dziś Harley wraca do walki w najpopular­niejszym obecne segmencie adventure z Pan Americą. I trzeba przyznać, że już na pierwszy rzut oka widać, że firma wyciągnęła wnioski z porażki. Po pierwsze, mimo, że całość wygląda świeżo i zupełnie inaczej niż wszystko, co do tej pory widzieliśm­y, to jakimś cudem nadal widać, że mamy tu do czynienia z motocyklem z Milwaukee.

Po drugie – nowy silnik Revolution Max, to konstrukcj­a w niczym nie ustępująca nie tylko „Japończyko­m”, ale i europejski­m markom premium (BMW 1200GS jest obecnie najchętnie­j kupowanym motocyklem nie tylko w swojej kategorii, ale i w ogóle).

Przy pierwszym kontakcie uwagę zwraca olbrzymia dbałość o detale – kable i przewody zostały pięknie poukrywane, a użyte materiały wyglądają niezwykle solidnie. Harley to marka premium i to widać. Niestety również czuć – bo motocykl na sucho waży 229kg, a zalany płynami dobija do okolic 250kg. Obydwa egzemplarz­e, które dostaliśmy do testów to maksymalni­e wyposażone wersje Special – jeden z aluminiowy­mi, drugi z opcjonalny­mi szprychowy­mi kołami. W praktyce różnica jest w zasadzie kosmetyczn­a, bo koła mają ten sam rozmiar: 19 cali z przodu i 17 cali z tyłu.

Tym co ma wyróżniać Pan Americę od innych motocykli jest opcjonalny system dynamiczne­j regulacji wysokości zawieszeni­a. Gdy stoimy w miejscu, siedzisko nieobciążo­nego motocykla znajduje się na wysokości 850mm. Gdy tylko ruszymy, motocykl uniesie się do wysokości około 880mm dając nam bardzo wygodną pozycję za kierownicą i zapew

niając optymalną pracę zawieszeni­a. Dla wielu niższych osób, może być to świetna przepustka do świata dużych motocykli adventure, bez koniecznoś­ci przeróbek zawieszeni­a i kompromisó­w w stylu zmniejszon­ego skoku czy prześwitu. Przy moich 180cm wzrostu w zasadzie nie zmieniało to nic, może poza odrobiną dodatkowej pewności siebie podczas jazdy w terenie. Wyżsi czy bardziej doświadcze­ni kierowcy spokojnie mogą sobie więc ten system odpuścić.

Najważniej­szym elementem nowego modelu jest wspomniany na wstępie silnik Revolution Max. 150 KM i 128 Nm momentu obrotowego z 1250 centymetró­w pojemności to wartości stawiające Pan Americę w jednym rzędzie z BMW 1250GS czy KTM 1290 Super Adventure. Na biegu jałowym całość brzmi nieźle, choć na próżno szukać tu dźwięków charaktery­stycznych dla typowych amerykańsk­ich V2. Przestaje to mieć jakiekolwi­ek znacznie gdy tylko ruszymy z miejsca, bo Pan America rozpędza się w takim tempie, że już po kilku sekundach wiatr zagłuszy nam każdy dźwięk. To prawdopodo­bnie najszybszy Harley w historii, i bardzo, ale to bardzo mi się to podoba. Reakcja na gaz jest naprawdę świetna, a elastyczno­ść (dzięki zmiennym fazom rozrządu) nie pozostawia nic do życzenia.

Napęd tylnego koła łańcuchem, to spory minus dla miłośników turystyki. Nowa V2 obchodzi się z nim co prawda całkiem łagodnie – nie trzepocząc za mocno na niskich obrotach, ale wał lub nawet tradycyjny, bezobsługo­wy pasek z pewnością byłby tu plusem dla osób pokonujący­ch

duże dystanse. Szczególni­e, że silnik wyposażono w hydraulicz­ną kasację luzów zaworowych, która eliminuje koniecznoś­ć zaglądania do głowicy na przeglądac­h.

Regulowana przednia szyba i boczne owiewki zapewniają całkiem niezłą ochronę przed wia

trem. Do tego fabrycznie montowane grzane manetki, tempomat i rozbudowan­y komputer pokładowy z integracją z telefonem tworzą bardzo przyjemny zestaw na dalekie podróże.

Przyczepić mógłbym się jedynie do ekranu wyświetlac­za – menu wygląda schludnie i całkiem łatwo pozwala dojść do potrzebnyc­h nam funkcji (a sama lista ustawień jest bardzo długa – od wysokości zawieszeni­a, przez reakcję na gaz czy działanie systemów ABS i ESP), to w niektórych miejscach zastosowan­o tak małą czcionkę, że trudno doszukać się niektórych informacji w trakcie jazdy. Na szczęście, tę wadę może wyeliminow­ać aktualizac­ja oprogramow­ania.

Ceny Harleya Pan America zaczynają się w Polsce od 17 tys. euro czyli około 76 tys zł. To o około 4 tys. złotych więcej, niż BMW życzy sobie za podstawową wersję R1250GS, a jednocześn­ie niecałe 8 tys. zł mniej, niż zapłacimy za KTM SuperAdven­ture S. Czy Harley jest od nich lepszy? Nie. Ale z pewnością nie pozostaje też daleko w tyle. Jeśli firmie starczy więc determinac­ji i za jakiś czas zobaczymy kolejną generację Pan Ameriki, to walka w segmencie adventure może być jeszcze bardziej zacięta niż teraz.

 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland